Бесплатная библиотека, читать онлайн, скачать книги txt

БОЛЬШАЯ БЕСПЛАТНАЯ БИБЛИОТЕКА

МЕЧТА ЛЮБОГО КНИГОЛЮБА

Четверг, 25 апреля, 13:06

Авторизация    Регистрация
Дамы и господа! Электронные книги в библиотеке бесплатны. Вы можете их читать онлайн или же бесплатно скачать в любом из выбранных форматов: txt, jar и zip. Обратите внимание, что качественные электронные и бумажные книги можно приобрести в специализированных электронных библиотеках и книжных магазинах (Litres, Read.ru и т.д.).

ПОСЛЕДНИЕ ОТЗЫВЫ О КНИГАХ

Михаил (19.04.2017 - 06:11:11)
книге:  Петля и камень на зелёной траве

Потрясающая книга. Не понравится только нацистам.

Антихрист666 (18.04.2017 - 21:05:58)
книге:  Дом чудовищ (Подвал)

Классное чтиво!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ладно, теперь поспешили вы... (18.04.2017 - 20:50:34)
книге:  Физики шутят

"Не для сайта!" – это не имя. Я пытался завершить нашу затянувшуюся неудачную переписку, оставшуюся за окном сайта, а вы вын... >>

Роман (18.04.2017 - 18:12:26)
книге:  Если хочешь быть богатым и счастливым не ходи в школу?

Прочитал все его книги! Великий человек, кардинально изменил мою жизнь.

АНДРЕЙ (18.04.2017 - 16:42:55)
книге:  Технология власти

ПОЛЕЗНАЯ КНИГА. Жаль, что мало в России тех, кто прочитал...

Читать все отзывы о книгах

Обои для рабочего стола

СЛУЧАЙНОЕ ПРОИЗВЕДЕНИЕ

Мадам, уже падают листья - Александр Вертинский

Мадам, уже падают листья,
мадам, Вам пора на покой.
Не пишется? Пробуйте кистью,
попробуйте левой рукой!

Рифмуются смело глаголы,
словесный шлифуется шлак...
Прошли вы тяжёлую школу,
но муза её - не прошла...

Мадам, уже падают листья,
и фиги не лезут в карман.... >>

30.08.10 - 01:23
Ли Шин Го

Читать онлайн произведения


Хотите чтобы ваше произведение или ваш любимый стишок появились здесь? добавьте его!

Поделись ссылкой

Miecz przeznaczenia   ::   Sapkowski Andrzej

Страница: 100 из 100
 
Prała, widać. Postawił ją na ziemi, ale i wtedy nie puściła go, wczepiona, roztrzęsiona, ciepła.

— Prowadź w dom, Złotolitka.

— Bogowie, wróciłeś… Po nocach nie spałam… Yurga… Po nocach nie spałam…

— Wróciłem. Ech, wróciłem! I bogato wróciłem, Złotolitka. Widzisz wóz? Hej, poganiaj, zajeżdżaj we wrota! Widzisz wóz, Złotolitka? Dość dobra wiozę, by…

— Yurga, co mi dobro, co mi wóz… Wróciłeś… Zdrowy… Cały…

— Bogato wróciłem, mówię. Wraz zobaczysz…

— Yurga? A on kto? Ten czarno odziany? Bogowie, z mieczem…

Kupiec obejrzał się. Wiedźmin zsiadł z konia, odwrócony, udawał, że poprawia popręg i juki. Nie patrzył na nich, nie podchodził.

— Później ci powiem. Och, Złotolitka, żeby nie on… A gdzie dzieciaki? Zdrowe?

— Zdrowe, Yurga, zdrowe. W pole poszły, wrony strzelać, ale sąsiady znać im dadzą, żeś w domu. Wraz przylecą, cała trójka…

— Trójka? Cóżeś to, Złotolitka? Możeś…

— Nie… Ale coś muszę ci rzec… Nie będziesz gniewny?

— Ja? Na ciebie?

— Przygarnęłam dziewuszkę, Yurga. Od druidów wzięłam, wiesz, od tych, co po wojnie dzieci ratowali… Zbierali po lasach te bezdomne i pogubione… Ledwo żywe… Yurga? Gniewnyś?

Yurga przyłożył dłoń do czoła, obejrzał się. Wiedźmin szedł powoli za wozem, prowadził konia. Nie patrzył na nich, wciąż odwracał głowę.

— Yurga?

— O, bogowie — jęknął kupiec. - O, bogowie! Złotolitka… Coś, czegom się nie spodziewał! W domu!

— Nie bądź gniewny, Yurga… Obaczysz, polubisz ją. Dziewuszka mądra, miła, robotna… Dziwna trochę. Nie chce mówić, skąd jest, płacze zaraz. To i nie pytam. Yurga, wiesz, jakem zawsze chciała, by była córka… Co ci?

— Nic — rzekł cicho. - Nic. Przeznaczenie. Całą drogę przez sen gadał, bredził w gorączce, nic, jeno przeznaczenie i przeznaczenie… Na bogów… Nie na nasz to rozum, Złotolitka. Nie pojąć nam, co myślą tacy, jak on. O czym śnią. To nie na nasz rozum…

— Tata!!!

— Nadbor! Sulik! Aleście wyrośli, jako byczki! Ano, sami tu, do mnie! Żywo…

Urwał, widząc małą, szczuplutką, popielatowłosą istotkę idącą wolno za chłopcami. Dziewczynka spojrzała na niego, zobaczył wielkie oczy, zielone jak trawa wiosną, błyszczące jak dwie gwiazdeczki. Zobaczył, jak dziewczynka podrywa się nagle, jak biegnie, jak… Usłyszał, jak krzyczy, cienko, przenikliwie.

— Geralt!

Wiedźmin odwrócił się od konia, błyskawicznym, zwinnym ruchem. I pobiegł na spotkanie. Yurga patrzył urzeczony. Nigdy nie myślał, że człowiek może poruszać się tak szybko.

Spotkali się na środku podwórka. Popielatowłosa dziewuszka w szarej sukieneczce. I białowłosy wiedźmin z mieczem na plecach, cały w czarnej skórze lśniącej od srebra. Wiedźmin w miękkim skoku, dziewuszka w truchciku, wiedźmin na kolanach, cienkie rączki dziewuszki dookoła jego szyi, popielate, mysie włosy na jego ramieniu. Złotolitka krzyknęła głucho. Yurga objął ją, bez słowa przygarnął do siebie, drugą ręką zebrał i przytulił obu chłopców.

— Geralt! — powtarzała dziewczynka, lgnąc do piersi wiedźmina. - Znalazłeś mnie! Wiedziałam! Zawsze wiedziałam! Wiedziałam, że mnie odnajdziesz!

— Ciri — powiedział wiedźmin.

Yurga nie widział jego twarzy ukrytej w popielatych włosach. Widział ręce w czarnych rękawicach ściskające plecy i ramiona dziewczynki.

— Znalazłeś mnie! Och, Geralt! Cały czas czekałam! Tak okropecznie długo… Będziemy już razem, prawda? Teraz będziemy razem, tak? Powiedz, Geralt! Na zawsze! Powiedz!

— Na zawsze, Ciri.

— Tak, jak mówili! Geralt! Tak, jak mówili… Jestem twoim przeznaczeniem? Powiedz! Jestem twoim przeznaczeniem?

Yurga zobaczył oczy wiedźmina. I zdziwił się bardzo. Słyszał cichy płacz Złotolitki, czuł drganie jej ramion. Patrzył na wiedźmina i czekał, cały spięty, na jego odpowiedź. Wiedział, ze nie zrozumie tej odpowiedzi, ale czekał na nią. I doczekał się.

— Jesteś czymś więcej, Ciri. Czymś więcej.

199100


В тексте попалась красивая цитата? Добавьте её в коллекцию цитат!
Невеста воина, или Месть по расписаниюЕлена Звёздная69,90 руб.
Завещание рождественской уткиДарья Донцова89,90 руб.
Географ глобус пропилАлексей Иванов99,90 руб.
Пятьдесят оттенков свободыЭ. Л. Джеймс149,90 руб.


copyright © Бесплатная библиотека,    контакты: [email protected]