Prawiek i inne czasy :: Tokarczuk Olga
Страница: 2 из 59 | |||
| ||||||||||||||
| ||||||||||||||
КАТЕГОРИИ КНИГПОСЛЕДНИЕ ОТЗЫВЫ О КНИГАХМихаил (19.04.2017 - 06:11:11) Антихрист666 (18.04.2017 - 21:05:58) Ладно, теперь поспешили вы... (18.04.2017 - 20:50:34) Роман (18.04.2017 - 18:12:26) АНДРЕЙ (18.04.2017 - 16:42:55) СЛУЧАЙНОЕ ПРОИЗВЕДЕНИЕОн уходит по воде... 31.08.10 - 00:30 Хотите чтобы ваше произведение или ваш любимый стишок появились здесь? добавьте его! |
Szarpali się wtedy za poły kapot, przewracali na ziemię i turlali po błocie usmarowani, brudni, żałosni. Genowefa wyobrażała więc sobie wojnę jako walkę wręcz wśród błota, kałuż i śmieci, walkę, w której wszystko załatwia się od razu, za jednym zamachem. Dlatego dziwiła się, że wojna trwa tak długo.
Czasem, gdy wybierała się po zakupy do miasteczka, przysłuchiwała się rozmowom ludzi. – Car silniejszy od Niemca – mówili. Albo: – Wojna skończy się na Boże Narodzenie. Ale nie skończyła się ani na to Boże Narodzenie, ani na żadne z czterech następnych. Przed samymi świętami Genowefa wybrała się na zakupy do Jeszkotli. Kiedy przechodziła przez most, zobaczyła idącą wzdłuż rzeki dziewczynę. Była biednie ubrana i bosa. Jej gołe stopy zagłębiały się śmiało w śnieg i zostawiały głębokie, drobne ślady. Genowefa wzdrygnęła się i przystanęła. Popatrzyła na dziewczynę z góry i znalazła dla niej w torebce kopiejkę. Dziewczyna podniosła wzrok i ich oczy spotkały się. Moneta upadła w śnieg. Dziewczyna uśmiechnęła się, ale nie było w tym uśmiechu podziękowania ani sympatii. Pokazały się duże białe zęby, błysnęły zielone oczy. – To dla ciebie – powiedziała Genowefa. Dziewczyna kucnęła i delikatnie palcem wyciągnęła ze śniegu monetę, a potem odwróciła się i bez słowa poszła dalej. Jeszkotle wyglądały tak, jakby odjęto im kolory. Wszystko było czarne, białe i szare. Na rynku stały grupki mężczyzn. Rozprawiali o wojnie. Miasta zniszczone, a dobra ich mieszkańców walają się po ulicach. Ludzie uciekają przed kulami. Brat szuka brata. Nie wiadomo, kto gorszy – Rusek czy Niemiec. Niemcy trują gazem, od którego pękają oczy. Głód będzie na przednówku. Wojna to pierwsza plaga, po której nadejdą następne. Genowefa ominęła kupy końskich odchodów, które roztapiały śnieg przed sklepem Szenberta. Na dykcie przybitej do drzwi napisane było: DROGERIA Szenbert i Sp. utrzymuje na składzie tylko pierwszorzędnej jakości Mydło do prania Farbkę do bielizny Krochmal pszenny i ryżowy Oliwę świece zapałki Proszek owadobójczy Zrobiło jej się nagle słabo od słów „proszek owadobójczy". Pomyślała o tym gazie, którego używają Niemcy, a od którego pękają oczy. Czy karaluchy czują to samo, kiedy posypie się je proszkiem Szenberta? Musiała wziąć kilka głębokich oddechów, żeby nie zwymiotować. – Słucham panią – powiedziała śpiewnym głosem młoda kobieta w wysokiej ciąży. Spojrzała na brzuch Genowefy i uśmiechnęła się. Genowefa poprosiła o naftę, zapałki, mydło i nową szczotkę ryżową. Pociągnęła palcem po ostrej szczecinie. – Będę robiła porządki na święta. Będę myła podłogi, prała firany, wyczyszczę piec. – My też mamy zaraz święta. Poświęcenie Świątyni. Pani z Prawieku, prawda? Z młyna? Znam panią. – Teraz już obie się znamy. Na kiedy pani ma swój termin? – Na luty. – I ja na luty. Szenbertowa zaczęła układać na ladzie kostki szarego mydła. – Nie zastanawiała się pani, czemu my, głupie, rodzimy, jak tu wojna wokół? – Pewnie Bóg… – Bóg, Bóg… To jest dobry buchalter i pilnuje rubryk „winien" i „ma". Musi być bilans. Co się natraci, to się narodzi… A pani pewnie na syna taka ładna. Genowefa podniosła koszyk. – Potrzebna mi córka, bo mąż na wojnie, a chłopiec beż ojca źle się chowa. Szenbertowa wyszła zza lady i odprowadziła Genowefę do drzwi. – Nam w ogóle potrzebne są córki. Gdyby wszystkie naraz zaczęły rodzić córki, byłby spokój na świecie. Roześmiały się obie. Czas anioła Misi Anioł widział narodziny Misi zupełnie inaczej niż położna Kucmerka. Anioł w ogóle wszystko widzi inaczej. Anioły postrzegają świat nie poprzez fizyczne formy, w które on wciąż pączkuje i które sam niszczy, ale poprzez ich znaczenie i duszę. Anioł przypisany Misi przez Boga widział zbolałe i zaklęśnięte w sobie ciało, falujące w bycie niby gał-ganek – to było ciało Genowefy, która rodziła Misie. A Misie anioł widział jako świeżą, jasną i pustą przestrzeń, w której za chwilę pojawi się oszołomiona, na wpół przytomna dusza. Kiedy dziecko otworzyło oczy, anioł stróż podziękował Najwyższemu. Potem wzrok anioła i wzrok człowieka spotkały się po raz pierwszy, i anioł zadrżał, tak jak może zadrżeć anioł, który nie ma ciała. Anioł przyjął Misie na ten świat za plecami położnej: oczyszczał jej przestrzeń do życia, ukazywał ją innym aniołom i Najwyższemu, a jego bezcielesne wargi szeptały: „Patrzcie, patrzcie, oto moja duszyczka." Przepełniała go niezwykła, anielska czułość, miłosne współczucie – jest to jedyne uczucie, jakie żywią anioły. Stwórca nie dał im bowiem instynktów, emocji ani potrzeb. Gdyby je dostały, nie byłyby istotami duchowymi. Jedyny instynkt, który mają anioły, to instynkt współczucia. Jedyne uczucie aniołów: nieskończone, ciężkie niczym firmament współczucie. Anioł widział teraz Kucmerkę, która obmywała dziecko ciepłą wodą i suszyła je miękką flanelą. Potem spojrzał w poczerwieniałe z wysiłku oczy Genowefy. Przyglądał się zdarzeniom jak płynącej wodzie. Nie interesowały go one same w sobie, nie zaciekawiały, wiedział bowiem, skąd i dokąd płyną, znał ich początek i koniec. Widział nurt zdarzeń podobnych i niepodobnych do siebie, bliskich sobie w czasie i oddalonych, wynikających jedne z drugich i całkowicie od siebie niezależnych. Ale to też nie miało dla niego znaczenia. Zdarzenia dla aniołów są czymś w rodzaju snu czy filmu bez początku i końca. Anioły nie potrafią się w nie zaangażować, nie są im one do niczego potrzebne. Człowiek uczy się od świata, uczy się od zdarzeń, uczy się wiedzy o świecie i samym sobie, odbija się w zdarzeniach, określa swoje granice, możliwości, nadaje sobie nazwy. Anioł nie musi czerpać nic z zewnątrz, lecz poznaje przez siebie samego, całą wiedzę o świecie i sobie w sobie zawiera – takim stworzył go Bóg. Anioł nie ma takiego rozumu jak ludzki, nie wnioskuje, nie sądzi. Nie myśli logicznie. Niektórym ludziom anioł wydałby się głupi. Ale anioł od początku nosi w sobie owoc z drzewa wiadomości, czystą wiedzę, którą może wzbogacać jedynie proste przeczucie. Jest to rozum wyzbyty myślenia, a wraz z nim – omyłek i idącego za nimi lęku, rozum bez uprzedzeń, które biorą się z błędnego postrzegania. Lecz jak wszystkie inne rzeczy stworzone przez Boga, anioły są zmienne. |
ИНТЕРЕСНОЕ О ЛИТЕРАТУРЕ
ТОП 20 КНИГ
ТОП 20 АВТОРОВ
| ||||||||||||
|