Бесплатная библиотека, читать онлайн, скачать книги txt

БОЛЬШАЯ БЕСПЛАТНАЯ БИБЛИОТЕКА

МЕЧТА ЛЮБОГО КНИГОЛЮБА

Суббота, 18 мая, 08:32

Авторизация    Регистрация
Дамы и господа! Электронные книги в библиотеке бесплатны. Вы можете их читать онлайн или же бесплатно скачать в любом из выбранных форматов: txt, jar и zip. Обратите внимание, что качественные электронные и бумажные книги можно приобрести в специализированных электронных библиотеках и книжных магазинах (Litres, Read.ru и т.д.).

ПОСЛЕДНИЕ ОТЗЫВЫ О КНИГАХ

Михаил (19.04.2017 - 06:11:11)
книге:  Петля и камень на зелёной траве

Потрясающая книга. Не понравится только нацистам.

Антихрист666 (18.04.2017 - 21:05:58)
книге:  Дом чудовищ (Подвал)

Классное чтиво!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ладно, теперь поспешили вы... (18.04.2017 - 20:50:34)
книге:  Физики шутят

"Не для сайта!" – это не имя. Я пытался завершить нашу затянувшуюся неудачную переписку, оставшуюся за окном сайта, а вы вын... >>

Роман (18.04.2017 - 18:12:26)
книге:  Если хочешь быть богатым и счастливым не ходи в школу?

Прочитал все его книги! Великий человек, кардинально изменил мою жизнь.

АНДРЕЙ (18.04.2017 - 16:42:55)
книге:  Технология власти

ПОЛЕЗНАЯ КНИГА. Жаль, что мало в России тех, кто прочитал...

Читать все отзывы о книгах

Обои для рабочего стола

СЛУЧАЙНОЕ ПРОИЗВЕДЕНИЕ

То была не любовь.
Робкий вздох.
Жест руки.
Обещанье в глазах.
Одиночества боль.
Мы с тобой улетели
От вечной тоски,
От печали и слёз
Ускользнули с тобой.

То была не любовь.
Наша вера слаба.
А надежда хрупка, как лёд.
Мы смелы. Просто нас
Обманула Судьба,
Оборвав
Наш недолгий полёт.... >>

15.07.10 - 05:17
Нина

Читать онлайн произведения


Хотите чтобы ваше произведение или ваш любимый стишок появились здесь? добавьте его!

Поделись ссылкой

Miecz przeznaczenia   ::   Sapkowski Andrzej

Страница: 9 из 100
 
Rozmawialiście z nim?

— O czym? — zgrzytnął Boholt, drągiem poprawiając polana w ognisku. - Z Eyckiem, Geralt, nie pogadasz. On nie zna się na interesach.

— Jak podjeżdżaliśmy pod wasz obóz — powiedział Trzy Kawki — spotkaliśmy go. Klęczał na kamieniach, w pełnej zbroi, i gapił się w niebo.

— On tak cięgiem czyni — rzekł Zdzieblarz. - Medytuje, albo modły odprawia. Powiada, że tak trzeba, bo on od bogów ma rozkazano ludzi od złego ochraniać.

— U nas, w Crinfrid — mruknął Boholt — trzyma się takich w obórce, na łańcuchu, i daje kawałek węgla, wtedy oni na ścianach cudności malują. Ale dość tu będzie o bliźnich plotkować, o interesach gadajmy.

W krąg światła weszła bezszelestnie niewysoka, młoda kobieta o czarnych włosach opiętych złotą siateczką, owinięta wełnianym płaszczem.

— Co tu tak śmierdzi? — zapytał Yarpen Zigrin, udając, że jej nie widzi. - Nie siarka aby?

— Nie — Boholt, patrząc w bok, demonstracyjnie pociągnął nosem. - To piżmo albo inne pachnidło.

— Nie, to chyba… — krasnolud wykrzywił się. - Ach! Toż to wielmożna pani Yennefer! Witamy, witamy.

Czarodziejka powoli powiodła wzrokiem po zebranych, na chwilę zatrzymała na wiedźminie błyszczące oczy. Geralt uśmiechnął się lekko.

— Pozwolicie się przysiąść?

— Ależ oczywiście, dobrodziejko nasza — powiedział Boholt i czknął. - Siadajcie o tu, na kułbace. Rusz rzyć, Kennet, i podaj jaśnie czarodziejce kulbakę.

— Panowie tu o interesach, jak słyszę — Yennefer usiadła, wyciągając przed siebie zgrabne nogi w czarnych pończochach. - Beze mnie?

— Nie śmieliśmy — rzekł Yarpen Zigrin — niepokoić tak ważnej osoby.

— Ty, Yarpen — Yennefer zmrużyła oczy, obracając głowę w stronę krasnoluda — lepiej milcz. Od pierwszego dnia ostentacyjnie traktujesz mnie jak powietrze, więc rób tak dalej, nie przeszkadzaj sobie. Bo mnie to również nie przeszkadza.

— Co też wy, pani — Yarpen pokazał w uśmiechu nierówne zęby. - Niech mnie kleszcze oblezą, jeśli nie traktuję was lepiej niż powietrze. Powietrze, dla przykładu, zdarza mi się zepsuć, na co wobec was nie ośmieliłbym się żadną miarą.

Brodaci "chłopcy" zaryczeli gromkim śmiechem, ale ucichli natychmiast na widok sinej poświaty, jaka nagle otoczyła czarodziejkę.

— Jeszcze jedno słowo i z ciebie zostanie zepsute powietrze, Yarpen — powiedziała Yennefer głosem, w którym dźwięczał metal. - I czarna plama na trawie.

— W rzeczy samej — Boholt chrząknął, rozładowując ciszę, jaka zapadła. - Milcz, Zigrin. Posłuchamy, co ma nam do powiedzenia pani Yennefer. Użaliła się dopiero co, że bez niej o interesach mówimy. Z tego wnoszę, że ma dla nas jakąś propozycję. Posłuchajmy, proszę waszmości, co to za propozycja. Byle tylko nie proponowała nam, że sama, czarami, ukatrupi smoka.

— A co? — Yennefer uniosła głowo. - Uważasz, że to niemożliwe, Boholt?

— Może i możliwe. Ale dla nas nieopłacalne, bo pewnie zażądalibyście wówczas połowy smoczego skarbca.

— Co najmniej — rzekła zimno czarodziejka.

— No, to sami widzicie, że to dla nas żaden interes. My, pani, jesteśmy biedni wojownicy, jeśli łup nam koło nosa przejdzie, to głód w oczy zagląda. My szczawiem i lebiodą się żywimy…

— Od święta tylko czasem świstak się trafi — wtrącił Yarpen Zigrin smutnym głosem.

— …wodą kryniczną popijamy — Boholt golnął sobie z gąsiorka i otrząsnął się z lekka. - Dla nas, pani Yennefer, wyjścia nie ma. Albo łup, albo w zimie pod płotem zamarznąć. A gospody kosztują.

— I piwo — dodał Niszczuka.

— I dziewki wszeteczne — rozmarzył się Zdzieblarz.

— Dlatego — Boholt popatrzył w niebo — sami, bez czarów i bez waszej pomocy, smoka ubijemy.

— Takiś pewien? Pamiętaj, że są granice możliwości, Boholt.

— Może i są, nigdy nie spotkałem. Nie, pani. Powtarzam, sami smoka ubijemy, bez żadnych czarów.

— Zwłaszcza — dodał Yarpen Zigrin — że czary też pewnikiem mają swoje granice możliwości, których, przeciwnie do naszych, nie znamy.

— Sam na to wpadłeś — spytała wolno Yennefer — czy ktoś ci to podpowiedział? Czy to nie obecność wiedźmina w tym zacnym gronie pozwala wam na takie zadufanie?

— Nie — rzekł Boholt, patrząc na Geralta, który zdawał się drzemać, leniwie wyciągnięty na derce, z siodłem pod głową. - Wiedźmin nic do tego nie ma. Posłuchajcie, wielmożna Yennefer. Złożyliśmy królowi propozycję, nie zaszczycił nas odpowiedzią. Myśmy cierpliwi, do rana zaczekamy. Jeśli król ugodę przybije, jedziemy dalej razem. Jeśli nie, my wracamy.

— My też — warknął krasnolud.

— Targów żadnych nie będzie — kontynuował Boholt. - Albo wóz, albo przewóz. Powtórzcie nasze słowa Niedamirowi, pani Yennefer. A wam to powiem — ugoda dobra też dla was, i dla Dorregaraya, o ile się z nim dogadacie. Nam, zważcie, smocze ścierwo niepotrzebne, jeno ogon weźmiemy. A reszta wasza będzie, tylko brać-wybierać. Nie poskąpimy wam ni zębów, ni mózgu, niczego, co wam potrzebne do czarodziejstwa.

— Oczywista — dodał Yarpen Zigrin, chichocząc. - Padlina będzie dla was, czarodziejów, nikt wam jej nie zabierze. Chyba że inne sępy.

Yennefer wstała, zarzucając płaszcz na ramię.

— Niedamir nie będzie czekał do rana — powiedziała ostro. - Zgadza się na wasze warunki już teraz. Wbrew, wiedzcie to, radzie mojej i Dorregaraya.

— Niedamir — wycedził powoli Boholt — objawia mądrość, która zadziwia u tak młodego króla. Bo dla mnie, pani Yennefer, mądrość to między innymi umiejętność puszczania mimo uszu głupich lub nieszczerych rad.

Yarpen Zigrin parsknął w brodę.

— Inaczej zaśpiewacie — czarodziejka wzięła się pod boki — gdy jutro smok was pochlasta, podziurawi i potrzaska piszczele. Będziecie mi buty lizać i skamleć o pomoc. Jak zwykle. Jak ja was dobrze znam, jak dobrze znam takich, jak wy. Do mdłości was znam.

Odwróciła się, odeszła w mrok, bez słowa pożegnania.

— Za moich czasów — rzekł Yarpen Zigrin — czarownicy siedzieli w wieżach, czytali uczone księgi i mieszali kopyścią w tyglach. Nie plątali się wojownikom pod nogami, nie wtrącali się w nasze sprawy. I nie kręcili tyłkiem przed oczami chłopów.

— Tyłek, szczerze rzekłszy, niczego sobie — powiedział Jaskier, strojąc lutnię. - Co, Geralt? Geralt? Hej, gdzie podział się wiedźmin?

— A co nas to obchodzi? — mruknął Boholt, dorzucając drewna do ognia.

1<<8910>>100


В тексте попалась красивая цитата? Добавьте её в коллекцию цитат!
Невеста воина, или Месть по расписаниюЕлена Звёздная69,90 руб.
Дневник свекровиМария Метлицкая79,99 руб.
Французские дети не капризничают. Уни...Кэтрин Кроуфорд99 руб.
ИнферноДэн Браун199 руб.


copyright © Бесплатная библиотека,    контакты: [email protected]